23 października 2017

Nannarella

Jest 22 października i po szarym i deszczowym tygodniu pracy, na weekend do Lizbony wróciło słońce. Zwykle w weekendy, które spędzamy na miejscu, Pedro i ja zajmujemy się swoimi pasjami i spotykamy się tylko na obiady i kolacje. Dlatego, żeby zupełnie się nie stracić z oczu, umawiamy się na co najmniej jedną randkę tygodniowo. W tym tygodniu padło na włoskę lodziarnię Nannarella w Lizbonie.

Kolejki przed nią, szczególnie latem, mogą odebrać apetyt, ale naprawdę warto poczekać. Lodziarnia jest bardzo mała, dlatego większość ludzi czeka na zewnątrz, ale kiedy w końcu wejdzie się do środka wiszą przed nami niebiańsko błękitne tablice, na których wymienione są wszystkie dostępne smaki. Przez to, że napisane są też po włosku, przez chwilę poczułam się jak w Rzymie, ale myślę, że ktoś kto odwiedza Lizbonę niekoniecznie będzie szukał tego uczucia.

Poza standardowymi smakami, które oferowane są codziennie, każdy dzień tygodnia ma dwa specjalne smaki. Ja wybrałam sorbet czekoladowy, który smakował tak, jakbym jadła tabliczkę czekolady. Pedro był zachwycony tym, że lody o smaku Oreo faktycznie mialy w środku kawałki Oreo. Sprzedawczyni poleciła mi też lody bazyliowe, które smakowały jak pesto na słodko! W sumie wyprówalismy osiem smaków i zgodnie stwierdziliśmy, że lody w Nannarella są fantastyczne, ponieważ smakują autentycznie. Nie byłam na zapleczu, ale wierzę im, kiedy mówią, że robią je na miejscu i nie używają ulepszaczy smaku.

Dobra rada: w większości lodziarni w Portugalii można poprosić o próbkę konkretnego smaku, zanim się na niego zdecydujemy. W ten sposób można uniknąć wybrania lodów, których wybredne dzieci (albo partnerzy) nie będą chcieli zjeść. Jeśli się teraz uśmiechasz pod nosem, to znaczy, że nie masz wybrednych dzieci, albo że Twój partner zje wszystkie lody, pod warunkiem, że będą zimne. Mój niestety taki nie jest, dlatego próbowanie lodów jest dla mnie super wynalazkiem!

Ceny lodów w Nannarella są przyzwoite – między 2,5 a 4 euro w zależności od rozmiaru i w ramach tego możemy wybrać tyle smaków, ile chcemy, lub ile się zmieści w kubeczku. Jako że jesteśmy łakomczuchami, a jedno z nas nie tyje (i nie jestem to niestety ja), wzięliśmy jedną porcję dużą i jedną gigantyczną. Dzielnie zjedliśmy wszystko, siedząc na ławce na placyku, który jest na końcu ulicy, ale oboje się cieszyliśmy, że nie jedliśmy wcześniej obiadu.

Dla tych, którzy nie lubią lodów, jeśli istnieją, lub tych, którzy chcieliby zjeść coś konkretnego, naprzeciwko lodziarni znajduję się Mercado Sao Bento. Nie można go w żadnen sposób porównać z Mercado da Ribeira, jednak oferuje prawdziwie austriacka Wurst na wiele sposobów. Jeszcze jej nie próbowałam, ale z pewnością tam pójde, kiedy stęsknię się za Wiedniem. Jeśli ktoś z Was wybierze kiełbasę zamiast lodów przede mną, dajcie znać w komentarzu, czy warto ją spróbować.


Nannarella: R. Nova da Piedade 68, Lisboa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy język ojczysty to tylko stan umysłu?

Z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego chciałam się dziś podzielić z Wami moimi zagwostkami na temat języka polskiego i języków ...